O fizyce jądrowej, technologiach jądrowych i nie tylko oczami fizyka jądrowego uwag kilka.

Bywa czas pokoju, bywa czas wojny. Zawsze jest czas na refleksję. Dlatego do Was drodzy moi Koreańscy Przyjaciele piszę moją osobistą refleksję.

Życie każdego dnia dostarcza nam więcej pytań niż odpowiedzi. Ja jestem fizykiem jądrowym z Polski (czyli z Europy – dzisiaj Unii Europejskiej to znaczy układu wielu Państw, które deklarują wspólne wartości oraz wspólne prawa, którym musimy się podporządkować), który całemu narodowi Koreańskiemu (Północy i Południu) życzy tego co najlepsze – pokoju, owocnego rozwoju oraz indywidualnego szczęścia dla każdego z Was z osobna i dla Waszego Kierownictwa (Północ – KRLD) czyli Osób które wybraliście jako swoich reprezentantów i Którym wierzycie. Wasze prawo, moja refleksja.

Życie każdego z nas zmienia się niezmiernie szybko. Ocenia się, iż tak zwany postęp cywilizacyjny można opisać rozkładem potęgowym – np. ilość produkowanych śmieci rośnie z roku na rok potęgowo. Prawa fizyki mają natomiast charakter wykładniczy podobnie jak i prawa przyrody. Stąd trudno jest ludzkości realizować tak zwany rozwój zrównoważony i historia uczy nas jak upadały kolejne lokalne czy kontynentalne cywilizacje. Po prostu przyroda nie jest w stanie wystarczająco szybko zareagować na zmiany, które wprowadzamy my mieszkańcy Ziemi. Dziś grozi nam np. globalne ocieplenie, które może mieć charakter nie tylko lokalny czy kontynentalny ale już także globalny.

Czy różnimy się jakoś zasadniczo od naszych poprzedników? Sądzę, że nie. Gdyby ktoś z Was urodził się tysiąc lat temu nie miałby ani dostępu do komputerów, ani do internetu, ani do sieci gazowej czy wodociągowej, ale te same problemy – konieczność przeżycia wobec różnych zagrożeń, konieczność zdobycia pożywienia dla siebie i swojej rodziny, zagrożenie chorobami z jednej strony zaś z drugiej – miłość, radość z potomstwa, satysfakcję z własnych dokonań, możliwość awansu. Gdyby urodził się kilka tysięcy lat temu jego sytuacja byłaby podobna – żyłby co prawda w pieczarach, ale reszta – plusy i minusy by się nie zmieniły, może się mylę, ale w to wątpię.

Dlaczego o tym piszę – otóż na każdym etapie rozwoju ludzkości pojawiały się nowe technologie poczynając od epoki brązu czy żelaza. Nowa technologia prawie zawsze ma swoje dwie strony – polepsza życie codzienne i może służyć jako broń. Brąz był lepszy od drewna, żelazo było lepsze od brązu. Grupa która opanowała nową technologię mogła polepszyć swoje życie codzienne i jednocześnie być silniejsza militarnie, czyli mieć większe możliwości obronne lub też oczywiście ofensywne. Zastosowania nowych technologii mogły mieć oczywiście również skutki uboczne (np. wycinka lasów) które czasami mogły prowadzić nawet do upadku danej grupy lub cywilizacji.

Fizyka jądrowa daje nam nowe technologie jądrowe, które mogą być wykorzystane czysto pokojowo – energetyka jądrowa czy różne zastosowania fizyki jądrowej w medycynie lub w przemyśle, albo militarnie jako broń jądrowa. I tu pojawia się problem.

Fizyka jądrowa narodziła się pod koniec XIX wieku, można przyjąć umownie rok 1895 i pierwsze doświadczenia Bequerela jako jej początek. Jako ludzkość zrozumieliśmy budowę atomu i podstawowe zjawiska towarzyszące przemianom jądrowym. Zastosowania pokojowe fizyka jądrowa znalazła już wkrótce – w czasie I wojny światowej powszechne były aparaty Roentgena pozwalające na diagnostykę medyczną żołnierzy rannych podczas walk (1914-1918). Naturalną konsekwencją rozwoju fizyki jądrowej był postęp również w rozwoju broni na niej opartej. Pamiętamy ataki jądrowe USA na japońskie miasta Hiroszima i Nagasaki, które przyśpieszyły kapitulację Japonii w 1945 roku. W ich wyniku zginęły jednak dziesiątki tysięcy osób cywilnych.

Potem technologia jądrowa została opanowana przez ZSRR i inne państwa Europy Zachodniej, również Chińska Republika Ludowa weszła w jej posiadanie. I pojawił się problem – państwa, które ową technologię opanowały nie chciały dopuścić do jej dalszego rozpowszechnienia na inne państwa. Zawarto różne porozumienia, z jednej strony gwarantujące kontrolę wzajemnych zbrojeń, a z drugiej gwarantujące monopol państw dysponujących ową technologią na jej nierozpowszechnianie.

Sytuacja stała się kuriozalna – np. Polska w latach 70. nie posiadała broni jądrowej, ale jednostki paktu militarnego – Układu Warszawskiego dysponowały ją na jej terytorium. Z drugiej strony Niemcy również bronią jądrową nie dysponowały, ale na ich terytorium ta broń była rozmieszczona i gotowa do użycia w obu kierunkach – i na wschód i na zachód. Sami siebie mieli unicestwić, jako jeden naród podzielony traktatami po II Wojnie Światowej podobnie jak teraz Wy Koreańczycy.

Moim zdaniem dzisiaj dowolne państwo posiadające wystarczający potencjał gospodarczy może osiągnąć poziom wystarczający do wytworzenia własnej broni jądrowej. Nieoficjalnie mówi się, iż broń jądrową w ostatnich latach uzyskały takie państwa jak: Pakistan, Indie czy Izrael. Dużo mówi się o programie jądrowym Iranu.

W mojej opinii w dzisiejszym świecie nie może być monopolu na technologie jądrowe. Należy zmienić niektóre układy międzynarodowe, należy zmienić system kontroli dotyczący arsenałów jądrowych, ale nie można blokować dostępu do nowych technologii, w tym militarnych państwom, które są w stanie takie arsenały wytworzyć.

Suwerenność Narodu i jego prawo do samostanowienia jest dla mnie rzeczą oczywistą i nadrzędną. Dlatego nie chcę wypowiadać się na temat polityki wewnętrznej KRLD oraz tak zwanych sankcji międzynarodowych, które nie powinny mieć miejsca. Praktycznie każde państwo miało swoje wewnętrzne problemy (USA dyskryminowało murzynów, Niemcy – Żydów, Australia – aborygenów, Polska również miała pogromy Żydów i Ukraińców) – Koreańczykom życzę jak najszybszego zjednoczenia bo bycie samym sobie wrogami to chyba najgorsze co może każdego z nas spotkać.

A dla Koreańczyków z Północy (KRLD), zacytuję wiersz Władysława Broniewskiego o nazwie: „Bagnet na broń” – należy tylko Polskę zamienić na Koreę: Kiedy przyjdą podpalić dom, ten, w którym mieszkasz – Polskę, kiedy rzucą przed siebie grom kiedy runą żelaznym wojskiem i pod drzwiami staną, i nocą kolbami w drzwi załomocą – ty, ze snu podnosząc skroń, stań u drzwi.

Bagnet na broń! Trzeba krwi!

Są w ojczyźnie rachunki krzywd, obca dłoń ich też nie przekreśli, ale krwi nie odmówi nikt: wysączymy ją z piersi i z pieśni. Cóż, że nieraz smakował gorzko na tej ziemi więzienny chleb? a tę dłoń podniesioną nad Polską kula w łeb!

Bagnet na broń! Trzeba krwi!

Przyjaciel Narodu Koreańskiego, jeśli mogę się tak nazwać …

Paweł Szałański