Ostatnio działania Korei południowej doprowadziły do zaostrzenia i tak już napiętej sytuacji na Półwyspie Koreańskim.

Armia tego kraju rozpoczęła nowy rok potężnymi ćwiczeniami artyleryjskimi i manewrami jednostek zmechanizowanych prowadzonymi pod granicami KRLD oraz manewrami morskimi na całych wodach otaczających półwysep mórz. Tego rodzaju posunięciom towarzyszyły również prowokacyjne wypowiedzi południowokoreańskich wojskowych. Zachodnie i polskie media nie były niestety skore do podawania informacji na temat tych zaczepnych działań południowokoreańskich wojsk.

Gdy w odpowiedzi na nie 5 stycznia Koreańska Armia Ludowa zorganizowała niewielkie ćwiczenia w rejonie południowo-zachodniego wybrzeża, podczas których wystrzeliła w kierunku morza, na swoje wody terytorialne, 192 pociski artyleryjskie, Korea południowa natychmiast podniosła krzyk, że to prowokacja, choć sama wcześniej wystrzeliła ich wiele tysięcy. Dla bardziej dramatycznego efektu południe nakazało również pokazową ewakuację dwóch swoich wysp, mimo tego, że ćwiczenia KRLD nawet w najmniejszym stopniu nie zagrażały żadnej z nich. Niestety wybitnie podwójne standardy naszych mediów sprawiły, że w tym wypadku zasypały nas doniesienia o rzekomej prowokacji ze strony KRLD.

Następnego dnia po raz kolejny usłyszeć mogliśmy w środkach masowego przekazu zarzuty pod adresem KRLD. Tym razem powtarzano za dowództwem południowokoreańskiej armii jakoby 6 stycznia „Korea Północna wystrzeliła ponad 60 pocisków artyleryjskich”. Prawda okazała się jednak być zupełnie inna, co ujawniło wkrótce oświadczenie ze strony KRLD.

W niedzielę 7 stycznia, wicedyrektor departamentu Komitetu Centralnego Partii Pracy Korei Kim Yo Jong wydała oświadczenie pod tytułem „Błędne osądy, domysły, upór i arogancja spowodują nieodwracalne nieszczęście”. Wyjaśniła w nim, że Koreańska Armia Ludowa nie wystrzeliła w podanym przez Koreę południową miejscu i czasie ani jednego pocisku, a przeprowadziła operacje pozorującą, mającą na celu dokonanie oceny rzeczywistej zdolności wykrywania południowokoreańskiej armii. Jak ujawniła, KAL 60-krotnie zdetonowała proch imitując dźwięk artylerii przybrzeżnej 130 mm. Jej słowa potwierdziły również opublikowane przez Koreańczyków nagrania.

Kim Yo Jong skrytykowała niekompetencje i pochopne postępowanie przedstawicieli południowokoreańskiej armii, którzy po dokonaniu błędnej interpretacji działań KAL i podaniu jej do wiadomości publicznej jako faktów, rozpoczęli wspomagane przez media werbalne ataki na KRLD, a również zagrozili krajowi „przytłaczającą odpowiedzią opartą na zasadzie szybko, mocno i do końca”.

Zwróciła uwagę, że stosowanie się do wyżej wspomnianej zasady nie jest dobrym pomysłem i może skończyć się tragicznie oraz ostrzegła przed niebezpieczeństwem wynikającym z błędnych osądów, domysłów, uporu i arogancji. Zaznaczyła, że KAL pozostaje w gotowości do natychmiastowej reakcji w przypadku prowokacji ze strony Korei południowej.