Kim Il Sung pośród żołnierzy Koreańskiej Ludowej Armii Rewolucyjnej (w środku w drugim rzędzie)

W czasach ciężkiej antyjapońskiej walki zbrojnej, w pierwszej połowie ubiegłego wieku, gdy Korea pozostawała pod japońską okupacją wojskową (1905-1945), Prezydent Kim Il Sung (1912-1994) zawsze dzielił dolę i niedolę z ludem, nie oczekując żadnych specjalnych względów czy przywilejów dla siebie.

Dowódca również jest synem ludu

Na początku kwietnia 1933 roku, oddział partyzancki dowodzony przez Kim Il Sunga odpoczywał w pobliżu domu rolniczej rodziny, w pobliżu Liangshuiquanzi, nad brzegiem rzeki Tuman.

Jeden z żołnierzy należących do oddziału był ranny, więc jego towarzysze chcieli umieścić go w ciepłym pomieszczeniu, dlatego pukali do drzwi domu. Nikt jednak nie odpowiadał.

Kim Il Sung okrył rannego swoim płaszczem i wziął siekierę, aby narąbać drewna na opał.

W ślad za nim, pozostali żołnierze również znaleźli sobie zajęcie, część z nich zaczęła zamiatać podwórze, inni zaś pośpieszyli, aby rozpalić ogień w celu przygotowania posiłku.

Gospodarz i gospodyni domu nigdy wcześniej nie widzieli partyzantów, dlatego wzięli ich za japońskich żołnierzy i schowali się w domu. Jednak widząc, czym zajmują się przybysze, wyszli na zewnątrz.

Kim Il Sung uprzejmie się przywitał, zaproponował starszemu gospodarzowi papierosa i zaczął wypytywać o warunki życia jego rodziny.

Zapytał dlaczego, choć najwyraźniej od dawna są rolnikami, nie hodują oni kurcząt i nie mogą kupić swoim dzieciom futrzanych czapek.

Mężczyzna odpowiedział, że to dlatego, że urodzili się pod złą gwiazdą.

Jednak Kim Il Sung wytłumaczył mu, że to z powodu nieludzkiego wyzysku i grabieży dokonywanych przez japońskich imperialistów i obszarników, Koreańczycy i Chińczycy żyją w biedzie, jak jego rodzina, i że jedyną drogą do poprawy tego losu jest walka przeciwko japońskim imperialistom.

Przed opuszczeniem domu, Kim Il Sung dał starszemu gospodarzowi trochę pieniędzy.

Dopiero wtedy mężczyzna zdał sobie sprawę, że rozmawia z Generałem Kim Il Sungiem. Był zaskoczony, że dowódca osobiście robią drewno.

Kim Il Sung powiedział na to z uśmiechem na twarzy: dowódca również jest synem ludu; dlaczego miałbym nie robić tego co robią inni?

Ziemniaki opłacone

W drugiej połowie kwietnia 1933 roku, sytuacja żywnościowa w strefie partyzanckiej w Wangqing była bardzo trudna.

Dwójka partyzantów, która wysłana została z misją uzyskania żywności, musiała wrócić z pustymi rękami z powodu rygorystycznej kontroli wroga. Po dłuższym przemyśleniu, udali się oni jednak na pole, z którego zebrane zostały ziemniaki. Kopiąc zmarzniętą ziemię w nadziei na znalezienie jakichś pozostałości po plonach, przypadkiem trafili na piwniczkę z ziemniakami.

Nie mogli znaleźć właściciela piwniczki, wrócili więc do strefy partyzanckiej niosąc po worku ziemniaków każdy.

Dowiedziawszy się o tym, Kim Il Sung wezwał żołnierzy do siebie i powiedział: W partyzanckiej armii jest ścisła zasada, która nigdy nie powinna być naruszana , w żadnych okolicznościach, nieważne jak trudne byłyby one; jest to rewolucyjna dyscyplina wobec ludzi. Jak możemy być nazywani armią dla ludu i rewolucji, jeśli będziemy zabierać własność ludzi pod pretekstem, że nasza sytuacja żywnościowa jest ciężka? Zakładając Antyjapońską Ludową Armię Partyzancką nazwaliśmy ją tak w znaczeniu, że ani na chwilę nie możemy zapominać o ludziach i wysunęliśmy rewolucyjne hasło „Tak jak ryba nie może żyć bez wody, tak partyzanci nie mogą żyć bez ludu”. Nigdy nie możemy przywłaszczać sobie własności ludzi, nawet jeśli mielibyśmy umrzeć z głodu i zimna – taka jest ścisła zasada partyzanckiej armii, która złożona jest z synów i córek ludu i walczy w interesie ludu.

Kim Il Sung powiedział skruszonym żołnierzom, aby znaleźli właściciela piwniczki i hojnie zapłacili mu za ziemniaki.

Szukanie właściciela zajęło im wiele czasu. Gdy w końcu go znaleźli, przeprosili go i dali mu dużą sumę pieniędzy, nawet pomimo tego, że odmawiał jej przyjęcia.

Zapłata za straconą siekierę

Miało to miejsce, gdy antyjapońska armia partyzancka przebywała przez kilka dni w wiosce o nazwie Liangshuiquanzi, nad brzegiem rzeki Tuman.

Kim Il Sung zatrzymał się w domu starszego chińskiego małżeństwa. Codziennie wstawał wcześniej niż gospodarz i gospodyni, robił porządek wewnątrz na zewnątrz domu i udawał się nad rzekę Tuman, aby przynieść wodę z dziury, którą zrobił na zamarzniętej rzece.

Pewnego dnia, gdy wczesnym rankiem poszedł nad rzekę po wodę, było tak zimno, że dziura do wydobywania wody mocno zamarzła. Gdy już niemal ukończył wyrąbywanie dziury w lodzie, głowa siekiery oderwała się od trzonka i wpadła do wody.

Godzinami szukał jej przy pomocy długiego kija zakończonego zakrzywionymi widłami, ale na próżno. Choć stało się to podczas gdy robił gospodarzom przysługę, długo nie przerywał poszukiwań.

Jego żołnierze mówili mu, że wystarczy jeśli zapłacą gospodarzowi za siekierę, ale Kim Il Sung powiedział im, że pieniądze nie będą mogły zrekompensować gospodarzowi utraty ulubionego narzędzia. I dalej szukał, ale siekiery nie udało się znaleźć.

Ostatecznie, hojnie zapłacił gospodarzowi za siekierę i przeprosił go.

W maju 1959 roku, poprosił grupę wizytującą obszary antyjapońskiej walki zbrojnej w północno-wschodnich Chinach, aby odnaleźli tamtego starszego człowieka i jeszcze raz przeprosili go w jego imieniu.