List rodzin 12 kobiet zwabionych i porwanych do Korei południowej , adresowany do Sekretarza Generalnego, Przewodniczącego Rady Praw Człowieka i Wysokiego Komisarza Praw Człowieka ONZ
Szanowny Sekretarzu Generalny, Przewodniczący Rady Praw Człowieka i Wysoki Komisarzu Praw Człowieka ONZ,
Jesteśmy rodzicami 12 dziewcząt, które z dnia na dzień zostały od nas oddzielone przez niebywałe okrucieństwo południowokoreańskich władz, które zwabiły i uprowadziły je mobilizując bandytów z „Narodowej Służby Wywiadowczej”.
W kwietniu 2016, południowokoreańskie władze w biały dzień popełniły taką zbrodnię przeciwko ludzkości, jak zwabienie i porwanie do Korei południowej naszych córek: Ri Un Gyong, Han Haeng Bok, Ri Son Mi, Ri Ji Ye, Ri Bom, Kim Hye Song, Ryu Song Yong, Jon Ok Hyang, Ji Jong Hwa, Pak Ok Byol, Kim Sol Gyong i So Kyong A, które były pracownicami restauracji w Ningbo, prowincji Zhejiang, w Chinach.
Minął już niemal rok, odkąd zostaliśmy rozdzieleni z naszymi ukochanymi córkami. Jednak każdy dzień spędzamy wśród gorzkich łez, niepokojąc się i zamartwiając o nasze potomstwo, nie wiedząc czy wciąż one żyją.
Nawet w dzień Nowego Roku, który wszyscy ludzie witają z radością i nadzieją, my czuliśmy żal i musieliśmy wylewać gorzkie łzy myśląc o naszych córkach. Nie potrafimy znaleźć słów, które mogłyby wyrazić nasze uczucia.
Teraz nasze serca są wypalone i zaschły nasze łzy od lęku i niepokoju o nasze porwane do Korei południowej córki.
Chcielibyśmy Państwu przypomnieć, że dwukrotnie, a dokładnie w kwietniu i listopadzie, wysyłaliśmy już listy do Wysokiego Komisarza Praw Człowieka i Przewodniczącego Rady Praw Człowieka ONZ, prosząc o podjęcie wysiłków w celu zażądania od winnych w tej sprawie południowokoreańskich władz, aby odesłały uprowadzone do ich rodziców natychmiast, gdy doszło do tej strasznej zbrodni przeciwko ludzkości. Kilkukrotnie pytaliśmy o rezultaty.
Jakiś czas temu, otrzymaliśmy odpowiedź od Wysokiego Komisarza, która naznaczona była wymówkami, które zrujnowały nawet nikłą nadzieję rodzin 12 dziewcząt.
Dlatego też, nasze córki ciągle są w piekle Korei południowej, a mechanizm ONZ nie podejmuje żadnego gruntownego śledztwa w sprawie podłych i rażąco niemoralnych okrucieństw południowokoreańskich władz.
Jesteśmy bardzo rozczarowani faktem, że gorzki krzyk i apel rodziców cierpiących po rozdzieleniu z córkami jest ignorowany.
Jednak kolejny raz wysyłamy ten list z nadzieją, że nasze córki pewnego dnia do nas wrócą, jeśli ONZ-owskie instytucje praw człowieka podejmą wysiłki, wynikające z misji Narodów Zjednoczonych czczących sprawiedliwość, prawdę oraz promocję i ochronę praw człowieka jako swoją linię życia.
Jak już kilkakrotnie wyjaśnialiśmy, to niezaprzeczalny czysty fakt, że nasze córki nie miały żadnego powodu żeby porzucać rodzinne miasta, jak również swoich ukochanych rodziców, braci i siostry, i jechać do Korei południowej, ponieważ w pełni rozwijały swoje talenty, ucząc się do woli na łonie wdzięcznej ojczyzny, KRLD, nie zazdroszcząc niczego reszcie świata.
Jednak południowokoreańskie władze robią z czarnego białe, mówiąc o, jak to nazywają „zbiorowej ucieczce z północy”, „odzwierciedleniu pragnienia” itp. Są zdeterminowane, by prowadzić działania „podporządkowujące”, popełniając wszelkiego rodzaju niewyobrażalnie złe zbrodnie przeciwko naszym córkom.
Jako ich rodzice, wielokrotnie domagaliśmy się od południowokoreańskich władz, aby pozwoliły nam spotkać się z naszymi córkami, a również przesłaliśmy nasze upoważnienie południowokoreańskim organizacjom obywatelskim prosząc, aby zamiast nas potwierdziły, czy uprowadzone żyją.
Jednak południowokoreańskie władze bezlitośnie podeptały i zignorowały te najbardziej elementarne żądania, w rezultacie, my, rodzice, do dziś nie znamy miejsca pobytu naszych ukochanych córek.
Na siłę oddzielając dzieci od rodziców, bez wahania popełniają oni bezsensowne czyny przeciwko moralności. Czy nie są oni bandą barbarzyńców w ludzkiej skórze?
Przez to że południowokoreańskie władze w podły sposób zwabiły i uprowadziły 12 dziewcząt, ich rodziny cierpią teraz z powodu niewyobrażalnego psychicznego i fizycznego bólu oraz szkód. Dowodzą tego poniższe fakty.
Kim Hwa Song, matka Jon Ok Hyang, zachorowała na nieuleczalną chorobę po tym jak doznała psychicznego wstrząsu spowodowanego tym zdarzeniem i przeszła poważną operację. Ji Chun Ae, matka Ri Ji Ye, od kilku miesięcy przebywa w szpitalu z powodu choroby serca. A w listopadzie zeszłego roku, ojciec Ri Ji Ye, Ri Kyong Su, zmarł w wyniku wstrząsu spowodowanego utratą córki.
Któż zadaje taki rozdzierający serce ból i cierpienie nam, rodzicom pragnącym przedstawić krajowi nasze dobre dzieci?
Nikt inny jak południowokoreańskie władze.
Gdyby południowokoreańskie władze nie zwabiły i nie uprowadziły masowo naszych córek do Korei południowej, nie przechodzilibyśmy tego bólu i cierpienia.
Obecnie w Korei południowej krąży informacja, że niektóre z naszych córek zostały zabite w wyniku przekraczających ludzką wyobraźnie tortur i maltretowania przez bandytów z „Narodowej Służby Wywiadowczej”.
Jesteśmy tym bardzo zszokowani i oburzeni. Jeśli to prawda, nigdy nie wybaczymy tym rzeźnikom ludzi, którzy bezlitośnie zabili nasze córki.
Jako rodziny 12 uprowadzonych dziewcząt stawiamy sprawę jasno – to co spotkało nasze córki jest produktem nastawionej na konfrontacje z rodakami polityki południowokoreańskich władz i niemoralną zbrodnią przeciwko prawom człowieka poważnie naruszającą stosowne prawo międzynarodowe.
Nawet teraz zdaje nam się, że słyszymy gorzkie krzyki protestu naszych córek, które przebywając w Korei południowej z dala od krewnych i przyjaciół nie mogą już znieść okrutnego i nieludzkiego traktowania przez bandytów z „Narodowej Służby Wywiadowczej” i domagają się jak najszybszego odesłania ich do rodziców, braci i sióstr.
Jakby nie wystarczał im ból, który rodacy cierpią od ponad pół wieku, przez podział narodu i terytorium dokonany przez obce siły, południowokoreańskie władze zadały sercom rodaków rany, które nigdy się nie zagoją. Są podłą bandą diabłów będących przeciwko zjednoczeniu.
To okrucieństwo południowokoreańskich władz, na które nie zdobyło by się nawet zwierzę, zasługuje na potępienie i należną karę nie tylko ze strony narodu koreańskiego i społeczności międzynarodowej, ale również wszystkich innych ludzi ceniących sprawiedliwość.
Wierzymy, że nasze porwane do Korei południowej córki wciąż czekają na pomoc stanowczo walcząc przeciwko działaniom brutalnych kryminalistów mających na celu wywieranie na nie presji, tłumienie i „podporządkowywanie” ich.
Uważamy, że ONZ-owskie instytucje powinny odegrać właściwą dla siebie rolę w umożliwieniu naszym córkom jak najszybszego powrotu do ojczyzny, która je wychowała i do ich rodziców.
Jak już napisaliśmy w poprzednim liście, wiemy, że przeprowadzenie gruntownego śledztwa w sprawie niegodziwych i niemoralnych zbrodni południowokoreańskich władz oraz wymierzenie sprawiedliwości sprawcom, jak również szybkie doprowadzenie do spotkania rodziców i dzieci to misja i obowiązek ONZ-owskich instytucji praw człowieka.
Nigdy nie przestaniemy walczyć, aż do dnia kiedy spotkamy nasze ukochane córki i kiedy wrócą one do ojczyzny.
Kolejny raz apelujemy do ONZ-owskich instytucji, aby postępowały zgodnie ze swoją misją, badając niemoralne zbrodnie południowokoreańskich władz oraz żądając od nich bezwarunkowej i natychmiastowej repatriacji, tak jak się tego domagamy, tym samym umożliwiając uprowadzonym możliwie najszybszy powrót do ojczyzny i rodzin.
My, rodzice 12 porwanych, wierzymy, że ONZ-owskie instytucje nie odrzucą naszego apelu.
Z wyrazami szacunku,
Rodziny 12 dziewcząt zwabionych i uprowadzonych przez południowokoreańskie władze
Pjongjang, 25 lutego, rok Juche 106 (2017)