Wraz z deklaracją kapitulacji Japonii z 15 sierpnia 1945 roku, Korea została wyzwolona spod japońskich rządów kolonialnych.

Jednak w rzeczywistości do całkowitego wyzwolenia Korei nie doszło do dziś.

Po roku 1945 Stany Zjednoczone zaczęły realizować strategię mającą na celu uczynienie z Półwyspu Koreańskiego swojego przyczółka politycznego i militarnego w Azji Wschodniej.

Opierając się na dogłębnej analizie gorzkich lekcji i niepowodzeń, których doświadczyły w przeszłości okupujące różne kraje rządy nazistowskich Niemiec, faszystowskiej Japonii czy Imperium Brytyjskiego, stworzyły one w Korei Południowej republikę, która miała wyglądać jak niezależne państwo.

Na północy Półwyspu Koreańskiego prawdziwi patrioci zjednoczyli się wokół Prezydenta Kim Il Sunga, który w latach japońskiej okupacji zasłynął jako niezłomny dowódca walczących o niepodległość partyzantów, bezgranicznie oddany swojemu narodowi, i założyli Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną.

Kim Il Sung z dowódcami Koreańskiej Ludowej Armii Rewolucyjnej (w środku).

Kim Il Sung pośród żołnierzy Koreańskiej Ludowej Armii Rewolucyjnej (w środku w drugim rzędzie).

W okupowanej przez USA południowej części kraju nowe państwo oparte zostało głównie na osobach jeszcze niedawno kolaborujących z japońskimi faszystami. Takie właśnie postacie, zamiast zostać po II wojnie światowej sprawiedliwie osądzone stały się tam elitami. Pod okiem Amerykanów uformowana została południowokoreańska armia, co do człowieka dowodzona przez byłych oficerów Japońskiej Armii Imperialnej.

Aby zaistnieć w polityce w Korei Południowej, także i dzisiaj trzeba mieć błogosławieństwo Stanów Zjednoczonych i służyć na ich rzecz. Historia zaś pokazuje, że jeśli ten warunek nie zostanie spełniony, należy się liczyć nawet z możliwością utraty życia.

Przykładami mogą być tu Yeo Woon-hyeong, przywódca Partii Ludowej, największej partii Korei Południowej, oraz Kim Gu, lider prawicowej grupy antykomunistycznej w latach 1945-1949. Zostali oni zamordowani przez Stany Zjednoczone, ponieważ dążyli do niezależnego rozwoju narodu koreańskiego. Jak widać taki los nie omijał nawet osób o poglądach prawicowych, jeśli sprzeciwiały się amerykańskim planom.

Yeo Woon-hyeong

Kim Gu

Na pierwszego prezydenta Korei Południowej Stany Zjednoczone wyznaczyły Syngmana Rhee, trudniącego się wcześniej handlem winem na Hawajach. Opuścił on Koreę 40 lat wcześniej, kształcił się w amerykańskich szkołach, ożenił się w Nowym Jorku z pochodzącą z rodziny przemysłowców Francescą Donner. Aktualność jego powiązań z Koreą była raczej wątpliwa, mimo tego w 1945 roku przyleciał amerykańskim samolotem wojskowym do Tokio, następnie zaś udał się do Korei, gdzie przygotowywał się na przejęcie władzy. Pozostawał na stanowisku prezydenta w latach 1948-1960. Po 12 latach prowadzonej przez niego brutalnej i zbrodniczej polityki, która kosztowała życie ogrom niewinnych istnień, gniew ludzi przeciwko niemu wezbrał tak bardzo, że jego amerykańscy mocodawcy byli zmuszeni ewakuować go z Korei samolotem CIA na Hawaje, co jeszcze raz dość wyraźnie pokazało czyim był człowiekiem.

Syngman Rhee wraz z małżonką.

Ludność Korei Południowej nie mogła jednak odetchnąć z ulgą, gdyż wkrótce nowym prezydentem został Park Chung-hee, rozpoczynając kolejne lata tyrańskich rządów. Zaznaczyć trzeba, że w czasach japońskiej okupacji dorobił się on stopnia porucznika Japońskiej Armii Imperialnej i aktywnie zaangażowany był w zbrojne działania przeciwko antyjapońskim partyzantom, walczącym o wolność Korei. W wyraz uznania za tłumienie narodowowyzwoleńczej walki własnych rodaków otrzymał od japońskiego cesarza Hirohito złoty zegarek, z którego, jak podają źródła, miał być niezwykle dumny.

Park Chung-hee oraz artykuł z japońskiej gazety wychwalający jego lojalność wobec Japonii.

Były prezydent Korei Południowej Chun Doo-hwan, którego ojciec kolaborował z japońskimi faszystami, mordercami koreańskich patriotów, przysięgał nawet umrzeć dla dobra Stanów Zjednoczonych. To kolejna niechlubna postać znana z poddaństwa wobec USA i brutalności wobec południowokoreańskiej ludności, odpowiedzialna za masakrę cywilów w Kwangju.

Chun Doo-hwan

Inny przykład, Lee Myung-bak, prezydent Korei Południowej w latach 2008-2013, zdawał się mieć problem z własną tożsamością narodową. Miał poparcie Stanów Zjednoczonych ze względu na swoje silne przywiązanie do neoliberalnej globalizacji. Jego polityka była skrajnie projapońska i proamerykańska, a przy tym ślepa na interesy i opinie obywateli. Wymowny jest fakt, że gdy podczas wielkich protestów skierowanych przeciwko posunięciom jego rządu policja wzniosła potężną barykadę z kontenerów mającą chronić siedzibę prezydencką ludzie przyklejali na niej ulotki z napisem mówiącym: „To jest nowa granica naszego kraju. Stąd zaczyna się południowokoreański stan USA”. Sam Lee Myung-bak zaś porównywany był do Lee Wan-yonga, a więc jednego z najbardziej znienawidzonych polityków w historii Korei, człowieka, który w 1910 roku złożył swój podpis pod „Traktatem aneksji Korei przez Japonię”.

Park Geun-hye, córka Park Chung-hee, byłego japońskiego porucznika, również miała błogosławieństwo Stanów Zjednoczonych. Jednak jej rażący brak kompetencji spowodował, że nie sprawdziła się nawet w roli amerykańskiej marionetki i, jak zapewne wszyscy do dziś pamiętają, ośmieszona przez media, w niesławie została odwołana ze stanowiska prezydenta.

Na podstawie dotychczasowej historii, łatwo można wyciągnąć wnioski, że dopóki Stany Zjednoczone pozostaną w Korei, wszystkie kwestie dotyczące tego kraju będą się tylko w dalszym ciągu komplikowały.

Walka między Stanami Zjednoczonymi, które chcą przekształcenia całego Półwyspu Koreańskiego w ich polityczny i militarny przyczółek, a Koreańskimi, patriotami pragnącymi prawdziwego wyzwolenia swojej ojczyzny, nadal trwa.

W tym sensie można powiedzieć, że gdy KRLD, będąca dziś ostoją koreańskiego patriotyzmu, podejmowała decyzję o rozwoju broni nuklearnej, nie do końca był to jej własny wybór, lecz raczej wybór historii.