Nadchodzi 10. rocznica śmierci Przywódcy Kim Dzong Ila, która przypada 17 grudnia. W związku z tym prezentujemy poświęcony jemu artykuł.
Życie wieczne
Bohaterowie tworzą erę lub era tworzy bohaterów. Są różne punkty widzenia, jednak niewątpliwie bohater wyróżnia się w dobie zawieruchy.
Koreańczycy wciąż mają w sercach pamięć o Przywódcy Kim Dzong Ilu, który kierował krajem w latach 90-tych XX wieku, najtrudniejszych czasach w ich współczesnej historii, i niezmiennie żywią do niego szacunek.
W latach 90-tych Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna znajdowała się w trudnej sytuacji ekonomicznej ze względu na katastrofalne skutki politycznych zmian ustrojowych w dotychczas socjalistycznych krajach, utratę stosunków gospodarczych i handlowych oraz klęski żywiołowe. Oceniając, że rozpad obozu socjalistycznego skupionego wokół Związku Radzieckiego doprowadzi do końca KRLD, Stany Zjednoczone wzmocniły swoją politykę izolacji i nacisku wymierzoną w ten kraj, odliczając tylko dni do jego upadku. Jednocześnie zmiany pojawiły się nawet w tradycyjnych relacjach utrzymywanych przez Koreańczyków z Chinami i Rosją. Jednak ci, którzy liczyli na rychły koniec KRLD zapomnieli, że trudna sytuacja, jaka miała tam miejsce, była tylko problemem ekonomicznym, a nie politycznym czy militarnym. Oczywiście, skoro podstawą układu społecznego jest gospodarka, trudności gospodarcze są przyczyną zmian w instytucjach społecznych. Jednak historia świata pokazuje, że determinacja umysłowa i postawa poszczególnych ludzi, stanowiących podstawę społeczeństwa, a także perspektywy rozwijającej się przed nimi sytuacji, stają się podstawowymi czynnikami decydującymi o przyszłości systemu. Innymi słowy, wysoka determinacja umysłowa członków społeczeństwa gwarantuje utrzymanie, rozwój i przyszłość wspólnoty. Najważniejsza jest tu rola przywódcy, który kieruje i prowadzi we właściwym kierunku ideowe i duchowe życie członków społeczeństwa. Przywódca Kim Dzong Il opierając się na swoim trafnym osądzie i przewidywaniach, poprowadził Koreańczyków do przodu, aby pokonywali trudności i przeciwności losu z ufnością w swoje wybory i przyszłość, zachowywali szlachetną ludzką postawę nawet w trudnych sytuacjach. Współcześnie w USA i innych społeczeństwach zachodnich ludzie tacy jak np. byli amerykańscy prezydenci – Lincoln, który zniósł niewolnictwo czy Roosevelt, który z powodzeniem przezwyciężył Wielki Kryzys – są wysoko cenieni za swoje osiągnięcia. Mają oni swój dorobek, ale czy byliby w stanie dokonać takich osiągnięć jak Przywódca Kim Dzong Il, znajdując się w tak trudnej sytuacji? Wątpliwe.
Pośród zasług Kim Dzong Ila znajdują się osiągnięcia militarne, naukowe, gospodarcze i kulturalne. Z jego przywództwem związany jest również wizerunek Koreańczyków z silną wolą i w pocie tworzących sukcesy jeden po drugim.
Przywódca Kim Dzong Il rozwiązał kryzys, utrwalił fundamenty współczesnego kraju, zasugerował kierunek rozwoju, podniósł padających w obliczu ciężkich warunków ludzi i poprowadził ich ścieżką postępu i zwycięstwa.
Nie da się opisać jednym lub dwoma słowami smutnych i rozdzierających serce historii tego procesu.
Całkiem naturalne jest więc, że taki Przywódca wiecznie żyje w sercach i historii ludzi.
Wkład w światowy pokój
Jednym z największych osiągnięć przywódcy Kim Dzong Ila było zapewnienie KRLD silnego odstraszania nuklearnego. Trzeba przy tym rozumieć, że odstraszanie nuklearne KRLD nie ma na celu wojny, lecz wojnie tejże zapobieganie.
Załóżmy, że kraj ten nie posiadałby broni jądrowej. Jaka tragedia mogłaby wówczas spotkać Półwysep Koreański pokazują chociażby przykłady krajów Bliskiego Wschodu, takich jak Afganistan czy Irak. W takim przypadku Stany Zjednoczone stworzyłyby niestabilną sytuację i bezpośrednie zagrożenie dla szybko rozwijających się Chin, pośrednicząc w ciągłych konfliktach i wojnach domowych między różnymi siłami na Półwyspie Koreańskim. Z geopolitycznego punktu widzenia, jeśli doszłoby do takiego kryzysu na Półwyspie Koreańskim, Chiny, dążące do ustabilizowania otaczającej ich sytuacji, musiałyby zareagować. Automatycznie zaangażowałaby się również Rosja oraz wrogo nastawiona do wszystkich sąsiednich krajów Japonia. Taki konflikt odbić mógłby się również na Azji Południowo-Wschodniej i Zachodniej, a także dotknąć Europę i Afrykę Północną. Trudne położenie w jakim znalazłby się wówczas świat pozwoliłoby Stanom Zjednoczonym mocno skonsolidować swoją hegemonię nad Azją Północno-Wschodnią, występować w roli „arbitra” i odnieść korzyści podobnie jak w wyniku I i II wojny światowej.
Dlatego można śmiało powiedzieć, że broń nuklearna KRLD pełni rolę hamującą agresywną i ekspansjonistyczną politykę zagraniczną USA, zwłaszcza w rejonie Azji Północno-Wschodniej. Co więcej, wnosi ogromny wkład w utrzymanie pokoju na świecie. Stąd spodziewać się należałoby, że historia świata zapamięta Kim Dzong Ila, który utorował drogę do rozwoju sił nuklearnych w KRLD, nie tylko jako patriotę Korei, ale również patriotę świata.
Amerykańskie zagrywki przeciwko KRLD
Stany Zjednoczone mówią o broni jądrowej KRLD jako o „zagrożeniu dla pokoju międzynarodowego”. Jeśli groziłaby ona bronią tą Stanom Zjednoczonym byłoby to logiczne. Tylko dlaczego KRLD miałaby naruszać spokój społeczności międzynarodowej? To zupełnie bez sensu.
Zyskanie przez KRLD statusu mocarstwa nuklearnego jest przerażającą rzeczywistością dla Stanów Zjednoczonych, które od ponad 70 lat grożą Koreańczykom bronią jądrową. Jednak ile nie mówiłyby o „zagrożeniu dla Stanów Zjednoczonych”, ich agresja i ekspansjonistyczna tożsamość są w pełni wyeksponowane. Świadomi tego są nawet ich sojusznicy, ale ze względu na swoje interesy bezpieczeństwa i gospodarcze udają ślepych i dotrzymują kroku USA.
Stany Zjednoczone doskonale zdają sobie sprawę, że KRLD nie zrezygnuje ze swojej broni jądrowej. Dlatego mają nadzieję, że obrzucając kraj ten błotem będą w stanie go zdławić, wpychając w międzynarodową izolację. Robią w tym celu wszystko co tylko mogą. Za ich sprawą rozpowszechniane są kłamstwa o KRLD opierające się na historiach stworzonych z połączenia okrucieństw Hitlera i zbrodni popełnionych przez południowokoreański reżim junty wojskowej.
Pewien słynny polityk powiedział kiedyś, że obrażanie go przez wrogów świadczy o tym, że idzie właściwą drogą. Obelgi rzucane na KRLD przez Stany Zjednoczone, symbol wszelkiego rodzaju niesprawiedliwości i arbitralności, tylko dowodzą, że kraj ten kroczy drogą sprawiedliwości.
O co chodzi USA? Wciąż mówią o „demokracji”, „prawach człowieka” i „wolności”, ale w rzeczywistości nie tego chcą w KRLD. Tego rodzaju hasła są jedynie środkiem nieuczciwych zagrywek politycznych i ingerencji. Stany Zjednoczone mają nadzieję, że cały naród koreański straci zdolność samodzielnego myślenia oraz wolę rozwoju i ulegnie demoralizacji, stając się amerykańskim narzędziem politycznym i mięsem armatnim. Innymi słowy, zależy im, aby cały naród przyjął postawę Korei Południowej. Obecnie na Zachodzie dużo mówi się o rozwoju Korei Południowej. Lecz trzeba zobaczyć jego istotę. Na południu kandydaci biorący udział w wyborach prezydenckich muszą obowiązkowo prezentować proamerykańskie stanowisko, a dowództwo wojska jest w rękach generała armii USA. W społeczeństwie bardziej liczy się proamerykański światopogląd niż patriotyzm, zaś gospodarka działa wedle amerykańskich instrukcji. Nasuwa się tu konkluzja, że Korea Południowa istnieje dla Stanów Zjednoczonych, nie dla Koreańczyków.
Polityka USA wobec KRLD opiera się na przeświadczeniu, że z jakichś przyczyn względem Korei mogą być stosowane inne standardy niż w stosunku do Amerykanów. W 1964 roku Ronald Wilson Reagan, który był wówczas zwykłym politykiem, w swoim przemówieniu popierającym kandydata na prezydenta mówił o stosunkach z byłym Związkiem Radzieckim: „Jest jeden sposób na natychmiastowe zapewnienie pokoju. To jednostronna kapitulacja. Ale życie i pokój uzyskane dzięki niewoli i uległości są bez znaczenia”.
To jak Stany Zjednoczone traktują dzisiaj KRLD wskazuje na ich przekonanie, że Koreańczycy muszą zaakceptować życie i pokój uzyskane dzięki niewoli i uległości. To szczyt rasowych uprzedzeń i arogancji, buty i nadmiernej pewności siebie.
Stany Zjednoczone powinny wiedzieć, że Koreańczycy posiadają równe Amerykanom prawa, tym samym zaś mają prawo adekwatnie reagować na aroganckie i obłudne zachowanie tych ostatnich.