Minęło już 77 lat, od kiedy zmarł nieugięty koreański rewolucjonista Kim Hyong Gwon. Jego życie, poświęcone walce z japońskimi najeźdźcami, charakteryzowało się niezłomną wiarą w rewolucję. Podczas prowadzenia działalności jako przywódca grupy zbrojnej mającej na celu wdrażanie linii określonej przez Prezydenta Kim Il Sunga, został nieoczekiwanie zdradzony i aresztowany. Japońska policja stosowała wszelkie środki, byleby tylko dowiedzieć się o miejscu pobytu koreańskiej armii rewolucyjnej prowadzonej przez Kim Il Sunga.
Kim Hyong Gwon musiał stawiać czoła okrutnym torturom i przekupstwom niemal każdego dnia, a w końcu i makabrycznym eksperymentom medycznym. Jednakże, nie ulegając wszelakim torturom, Kim rozpoczął działalność uświadamiania więźniów w rewolucyjnej idei, a szczególnie w Kim Il Sungowskiej linii anty-japońskiej walki zbrojnej.
Mówił współwięźniom: “Utrzymanie wiary jest elementarnym obowiązkiem rewolucjonisty. Naszym obowiązkiem jest wypełniać zadania za wszelką cenę. Od teraz więzienie jest miejscem, w którym powinniśmy kontynuować naszą walkę. W tym więzieniu jest wielu ludzi o patriotycznych poglądach, musimy rozpalić w nich anty-japońskie rewolucyjne idee. Jesteśmy płomieniem, który rozprzestrzenia się na ziemi!”
W swej ostatniej godzinie, Kim Hyong Gwon poprosił innych więźniów by walczyli do samego końca, oraz przekazali jego rodzinie, że on sam nieugięcie walczył do ostatnich chwil swojego życia.
Zmarł w więzieniu 12 stycznia Juche 25 (1936).