15 kwietnia przypadała 112. rocznica urodzin wielkiego przywódcy Prezydenta Kim Il Sunga. Data ta stanowi wielkie święto narodu koreańskiego i postępowców całego świata. Z tej okazji zapraszamy do przeczytania kilku anegdot z życia Prezydenta, wspaniałego życia przeżytego wśród ludu i dla ludu.
Wartownik w futrzanej czapce Najwyższego Dowódcy
Pewnego zimowego wieczoru 1950 roku, wartownik w Kwaterze Najwyższego Dowództwa został poinformowany, że Najwyższy Dowódca Kim Il Sung wraca z inspekcji na froncie. Stał czujnie wpatrując się w drogę poprzez śnieżną zamieć.
Kiedy w końcu nadjechał samochód Najwyższego Dowódcy, żołnierz zasalutował i nie oczekiwał, że się on zatrzyma.
Ku jego zaskoczeniu samochód zatrzymał się i na ośnieżoną drogę wysiadł Kim Il Sung.
Podszedł do wartownika i uprzejmie zapytał: „Nie jest ci zimno w taką pogodę?”
„Nie, Towarzyszu Najwyższy Dowódco” – odpowiedział zdecydowanie żołnierz.
Kim Il Sung jednak niepokoił się, myśląc, że ciężko musi być stać na warcie w taką niepogodę. Co więcej, zauważył, że wartownik nie ma futrzanej czapki. Najwyższego Dowódcę martwił fakt, że nie dostał on terminowo futrzanej czapki z powodu trudnej sytuacji podczas tymczasowego strategicznego odwrotu.
„Wszystko jest w porządku, Towarzyszu Najwyższy Dowódco”- jeszcze raz wesoło powiedział żołnierz, aby uspokoić Kim Il Sunga.
Trzymając jego dłonie, Kim Il Sung stanął w ten sposób, aby osłaniać go przed śnieżycą i zwrócił się do swojego adiutanta: „Podaj moją futrzaną czapkę i rękawiczki z samochodu.”
Adiutant przyniósł czapkę i rękawiczki, które Kim Il Sung wręczył wartownikowi, mówiąc: „Zdejmij swoją czapkę i załóż tę”.
„Naprawdę, wszystko w porządku, Towarzyszu Najwyższy Dowódco” – zapewniał radosnym tonem żołnierz, stojąc sztywno na baczność.
Uśmiechając się porozumiewawczo, Kim Il Sung nakłaniał go, aby jednak założył czapkę, a gdy ten wciąż się wahał, osobiście zdjął mu jego czapkę i założył futrzaną.
Kim Il Sung powiedział, że wydaje się być ona na niego trochę za duża, ale będzie dobra jeśli ściągnie się ją z tyłu. Mówiąc to opuścił nauszniki czapki i zawiązał sznurki. Zdjął również wartownikowi rękawiczki i pomógł mu założyć swoje własne.
„Towarzyszu Najwyższy Dowódco…”
Żołnierz był zbyt poruszony, aby powiedzieć więcej.
Urodziny zmienione w wesele
Pewnego wiosennego dnia roku 1946, a więc niedługo po wyzwoleniu Korei, Kim Jong Suk, anty-japońskiej bohaterce, wizytę złożył bliski współpracownik Prezydenta Kim Il Sunga, aby przedyskutować z nią zorganizowanie uroczystej kolacji z okazji pierwszych po wyzwoleniu urodzin Prezydenta Kim Il Sunga.
Gdy przybył zobaczył jednak, że ona zajęta jest już przygotowaniami.
Wiele osób myślało o tym od dawna. Kim Chaek i inni weterani anty-japońskiej walki często odwiedzali ją w tej sprawie. Mówili:
„Gdy walczyliśmy w górach, nie mogliśmy przygotować dla Generała odpowiedniej kolacji urodzinowej. Teraz możemy spełnić nasze pragnienie.”
Dlatego Kim Jong Suk dyskretnie zaczęła przygotowania.
Jednak w końcu Kim Il Sung to zauważył i zapytał ją o co chodzi. Nieco zmieszana odpowiedziała mu: „Niedługo będą Twoje urodziny, pierwsze po twoim zwycięskim powrocie do ojczyzny. Przygotowałam coś, żebyście wraz z towarzyszami z gór zjedli wspólnie wieczorny posiłek”.
„Żebyśmy zjedli wspólnie posiłek, mówisz…” – powiedział Kim Il Sung i po chwili namysłu poprosił ją, żeby przygotowała dużo jedzenia.
Weterani anty-japońskiej walki bardzo uradowali się na wieść o tym i włożyli szczere wysiłki w przygotowanie bogatego stołu.
Nadszedł dzień uroczystej kolacji. Kiedy weterani przybyli, aby złożyć gratulacje, za stołem zobaczyli młodego mężczyznę i kobietę. Dowiedzieli się wtedy, że Prezydent Kim Il Sung zmienił swoją kolację urodzinową w przyjęcie weselne młodego weterana, który jako dziecko został sierotą. Goście byli sfrustrowani.
„Mój Generale, to Twoje pierwsze urodziny po powrocie do ojczyzny. Jak rozczarowani będą ludzie, gdy dowiedzą się, że nie ofiarowaliśmy Tobie kolacji! Oni mogą mieć wesele później!” – powiedział Kim Chaek.
„Nie mówmy już o moich urodzinach. Nigdy więcej!” – odpowiedział z uśmiechem Prezydent Kim Il Sung i z zadowoleniem spojrzał na młodą parę.
Zawsze czerpał on radość ze szczęścia swoich rewolucyjnych towarzyszy i innych ludzi.
Aktywnie pomagać rolnikom
Był wczesny ranek, listopad roku 1950, tocząca się w Korei Wyzwoleńcza Wojna Ojczyźniana była u szczytu.
Prezydent Kim Il Sung przebywał w wiosce Kosanjin, aby zapoznać się z warunkami życia jej mieszkańców. W miejscowości tej znajdowała się wówczas Kwatera Główna Koreańskiej Armii Ludowej.
Gdy odwiedził dom jednego z rolników, zastał gospodarzy i ich syna, młodego ucznia, na podwórzu, gdzie młócili zboże.
Po przywitaniu się z nimi, Prezydent wziął cep od chłopca i zaczął młócić. Z każdym energicznym uderzeniem na ziemię opadały wyłuskane ziarna.
Gospodarze domu poprosili go, aby tego nie robił, ale on nie przerywał, mówiąc, że też ma chłopskie pochodzenie i nie ma problemu z wykonywaniem takiej pracy.
Po długim czasie, gdy skończył, powiedział do towarzyszących mu wojskowych, że powinni aktywnie pomagać rolnikom w ich pracy i że armia powinna zawsze być połączona z ludźmi więzami braterstwa.
Drodzy goście Prezydenta
Miało to miejsce 1 Maja 1960 roku. Odbywał się bankiet w obecności Prezydenta Kim Il Sunga z okazji święta klasy robotniczej.
Po jakimś czasie Prezydent poprosił urzędników, aby pozwolili mu opuścić salę, ponieważ czekają na Niego drodzy goście.
Gośćmi tymi były Choe Yong Ok i jej siostry, które przybiegły go przywitać, gdy tylko dotarł do swojej rezydencji. Były sierotami, które Prezydent poznał zaledwie kilka dni wcześniej.
Martwiąc się, że mogą spędzać święto samotnie, zaprosił je do swojej rezydencji.
Masy są moim nauczycielem
31 sierpnia 1975 roku, Prezydent Kim Il Sung przyjął na obiedzie Inomatę Hisao, redaktora naczelnego japońskiej agencji prasowej Kyodo, który był właśnie z wizytą w Korei.
Podczas obiadu Inomata pytał o kwestie dotyczące sektorów koreańskiej gospodarki , takich jak przemysł, rolnictwo i górnictwo.
Prezydent udzielał na jego pytania przejrzystych odpowiedzi.
Inomata był pod głębokim wrażeniem gruntownej wiedzy Prezydenta i powiedział: „Wasza Ekscelencjo, Panie Prezydencie, jest Pan poinformowany na temat kilku sektorów gospodarki narodowej lepiej niż eksperci. Pana zakres wiedzy jest naprawdę wyjątkowy”.
Prezydent powiedział z uśmiechem, że komplementy te są całkowicie przesadzone a jego wiedza jest tym czego nauczył się od mas ludowych. Dodał: „Zawsze idę między robotników, rolników i naukowców, aby z nimi rozmawiać. Ludzie oferują mi wiele cennych opinii. Jeśli ktoś miesza się z masami, nie popełni błędu bycia subiektywnym”.
Kontynuował mówiąc, że podczas gdy agronomi pracują głównie z książkami, rolnicy mają bogate doświadczenie w bezpośredniej pracy na roli i wiele można się od nich nauczyć.
„To masy, w tym rolnicy, są moim nauczycielem”.