Biuletyn Ambasady KRLD

2 listopada 2017 r.

Rzecznik Stowarzyszenia Koreańsko-Europejskiego krytykuje sekretarza generalnego NATO za wygłoszone przez niego bzdury

Pjongjang, 1 listopada (KCNA) — Rzecznik Stowarzyszenia Koreańsko-Europejskiego wydał w środę następujący komunikat prasowy:

Podczas swojej ostatniej wizyty w Japonii, sekretarz generalny NATO absurdalnie stwierdził, że jest zaniepokojony północnokoreańskimi rakietami, które są zdolne dosięgnąć większość części Europy i zachodnie stany USA oraz, że nuklearny i rakietowy program Korei północnej jest zagrożeniem dla Europy i reszty świata, które wymaga międzynarodowej odpowiedzi.

Przed swoim wyjazdem do Japonii, w wywiadzie dla japońskich mediów, powiedział on też, że NATO posiada determinację i zdolność do kontrataku, aby chronić swoich członków przed północnokoreańskimi rakietami balistycznymi, i że jeśli Korea północna będzie kontynuowała rozwój nuklearny i rakietowy to należy sprawić, aby musiała za to zapłacić.

Potępianie posiadania przez nas broni nuklearnej jako „zagrożenia dla Europy i reszty świata” to haniebna sofistyka przewracająca wszystko do góry nogami.

Prawdziwym obrazem sytuacji na Półwyspie Koreańskim jest konfrontacja między KRLD i USA, w której wrogo nastawione do KRLD USA stwarzają dla niej zagrożenie nuklearne a KRLD stawia im czoła, aby obronić godność i suwerenność kraju i narodu.

Jak już wyjaśnialiśmy przy kilku okazjach, w tym na forum Zgromadzenia Generalnego ONZ, KRLD nie ma zamiaru użyć broni nuklearnej, ani grozić jej użyciem, przeciwko żadnym innym krajom, tak długo jak nie będą one brały udziału w wymierzonych w KRLD militarnych działaniach USA. To śmieszne, że sekretarz generalny NATO, który dobrze zna stanowisko KRLD w tej sprawie, powtarza jak papuga uwagi Trumpa o „globalnym zagrożeniu”.

Oczywiste jest, że NATO jest organizacją, która opiera się na siłach zbrojnych USA, ale wciąż trudno zrozumieć dlaczego jej sekretarz generalny, będący głową organizacji a nie amerykańskim obywatelem, naśladuje Trumpa z większą gorliwością niż urzędnik administracji USA.

Intencje sekretarza generalnego NATO, który zaprzecza istocie problemu na Półwyspie Koreańskim i robi z siebie pachołka USA, nie mogą być rozumiane inaczej niż dążenie do pewnego rodzaju niegodziwego celu.

Celowe propagowanie poglądu o „zagrożeniu północnokoreańskimi rakietami dla Europy” sugeruje, że chciałby on skłonić państwa członkowskie NATO do konfrontacji z KRLD i stworzyć sprzyjającą atmosferę dla zaangażowania NATO w wojnę, gdy wybuchnie ona na Półwyspie Koreańskim.

Sekretarz generalny NATO powinien w pełni zdawać sobie sprawę, że jego lekkomyślne płaszczenie się przed USA może tylko sprowadzić niebezpieczeństwo na Europę i zachowywać się rozsądnie.