Relacja z 5. Międzynarodowego Festiwalu Chwały Wielkich Ludzi Góry Paektu

Wstęp

W sierpniu 2017 roku udałem się w swoją drugą podroż do Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, aby wziąć udział w 5. Międzynarodowym Festiwalu Chwały Wielkich Ludzi Góry Paektu. Zachęcony wrażeniami ze swojej pierwszej podróży oraz programem nowej wycieczki, który przewidywał chociażby wizytę na słynnej Górze Paektu, z radością skorzystałem z zaproszenia od Koreańskiego Komitetu ds. Stosunków Kulturalnych z Zagranicą i udałem się w kolejną niesamowitą podróż do kraju porannej świeżości.

Zgodnie z broszurą którą otrzymałem, delegaci „poprzez uczestnictwo w różnorodnych eventach i skorzystaniu z gorącej gościnności narodu koreańskiego, będą mięli okazję by z pierwszej ręki doświadczyć rzeczywistości wielkiego narodu Paektusan, skoncentrowanego na masach ludowych”.

I faktycznie była to wspaniała okazja by doświadczyć koreańskiej gościnności, pogłębić swoją wiedzę na temat koreańskiej kultury i sztuki oraz realiów tam panujących, zawrzeć ciekawe znajomości i zdobyć nowe niezapomniane wrażenia!

Festiwal trwał od 12 do 18 sierpnia. Wzięło w nim udział około 200 osób z ponad 60 krajów świata, w tym z większości krajów europejskich, Indii, Rosji, Iranu, Kuby, Japonii, Tajlandii, czy RPA.

11 sierpnia siedziałem już na pokładzie samolotu linii Air Koryo z Pekinu do Pjongjangu.

Dzień pierwszy

12 sierpnia obudziłem się w jednym z pokoi w Hotelu Yanggakdo na wyspie w Pjongjangu. Zgodnie z planem który otrzymałem dzień wcześniej od swojej przewodniczki – mojej przyjaciółki Jun So Hjon, pierwszym punktem dla nas gości z zagranicy miała być wizyta w Górach Mjohjang, około dwie godziny drogi na północ od Pjongjangu. To tam znajduje się słynna Międzynarodowa Wystawa Przyjaźni, w budynkach której zgromadzone są niemal wszystkie podarunki otrzymane przez koreańskich przywódców od zagranicznych szefów państw i rządów, organizacji, delegacji, itp.

Wystawę odwiedzałem już dwa lata temu podczas mojej pierwszej wizyty w KRLD. Jednakże, jeżeli chciałbym zobaczyć wszystkie zgromadzone w tym miejscu przedmioty, to musiałbym nad tym spędzić ładnych kilka dni, o ile nie tygodni. Setki tysięcy najróżniejszych podarunków od reprezentantów prawie wszystkich krajów na świecie, zgromadzonych w 150 ogromnych salach! W jednej z nich zobaczymy nawet… samolot!

Polskich wątków również nie brakuje, dla przykładu pistolet od Bieruta, czy kryształowy wazon od Jaruzelskiego. Niestety, w środku nie można robić zdjęć.

Po kilku godzinach spędzonych na oglądaniu wystawy, udaliśmy się nad rzekę w górach by zorganizować sobie piknik. Jak się okazało, spędzanie wolnego czasu nad rzeką w upalny wakacyjny dzień jest w Korei równie popularne co w Polsce. Na miejscu było już mnóstwo tubylców, cieszących się sobotnim wypoczynkiem w towarzystwie rodziny i przyjaciół. Wszędzie wokół Koreańczycy grali w różnorodne gry, śpiewali, czy po prostu się wylegiwali, pochłonięci rozmowami na różne tematy, lub w ciszy rozmyślając.

Ciekawą atrakcją okazała się rozłożona tam strzelnica, gdzie młodzi mężczyźni próbowali zaimponować zgromadzonym wokół paniom. Za kilka Wonów każdy chętny mógł postrzelać gumowymi kulami do małych tarcz, wzbudzając okrzyki zadowolenia przy każdym trafieniu w cel. Sam spróbowałem kilka razy… niestety niezbyt się popisałem 😉

Upał był straszny… Na szczęście, jak przystało na miejsce dość tłumnie odwiedzane, nie mogło zabraknąć sklepu z zimnym koreańskim piwem Taedonggang!

W planach na ten dzień była jeszcze wizyta w Muzeum Historii Mjohjangsan, czyli w buddyjskim klasztorze Pohjon, uważanym za jeden z koreańskich skarbów narodowych. Niestety, ze względu na brak czasu musieliśmy zrezygnować z wycieczki w to miejsce. Co za pech! Już drugi raz byłem w górach Mjohjang i kolejny raz nie udało mi się zobaczyć klasztoru! Może następnym razem?

Dzień drugi

W ten dzień lecimy do Samjiyon, nieopodal Góry Paektu! Otrzymaliśmy nawet okolicznościowe festiwalowe podarunki – czapkę z logiem festiwalu, małą torbę i płaszcz przeciwdeszczowy, abyśmy w razie czego nie zmokli 🙂

Ale przed zaplanowanym na popołudnie wylotem czeka nas jeszcze wizyta w dwóch niezwykle ważnych dla Koreańczyków miejscach w Pjongjangu – w Kumsusańskim Pałacu Słońca i historycznej wiosce Mangyongdae. Pałac Kumsusan to dawna oficjalna rezydencja Prezydenta Kim Il Sunga. Imponujący, monumentalny budynek służy obecnie jako mauzoleum, w którym spoczywają wielcy koreańscy przywódcy – Prezydent Kim Il Sung i Przywódca Kim Jong Il.

Stojąc przed pałacem, czy podróżując przez rozległe, wysadzane marmurem korytarze w jego wnętrzu, czuć doniosłość tego miejsca. Oglądając sale z przyznanymi przywódcom odznaczeniami, medalami i tytułami, sale w których znajdziemy łodzie, pociągi, i samochody których używali za życia, czy sale w których znajdują się ich woskowe figury na tle barwnego koreańskiego krajobrazu, człowiek od razu czuje się malutki i uświadamia sobie siłę sterników narodu.

Z Kumsusanu udaliśmy się prosto do Mangyongdae. To mała malownicza wioska, w której urodził się i wychowywał Kim Il Sung. Znajduje się tam zwykła chata z szopą, taka w jakich w ówczesnych czasach mieszkało większość Koreańczyków, a w niej przedmioty używane przez rodzinę przyszłego Prezydenta KRLD. Tam wysłuchaliśmy informacji na temat rodziców Kim Il Sunga, o tym że byli wielkimi patriotami i o warunkach w jakich mieszkali. Podobno Kim Il Sung już w bardzo młodym, dziecięcym wieku dostrzegał i rozumiał wielką niesprawiedliwość i tragedię ciemiężenia narodu koreańskiego przez Japończyków.

Jako ciekawostkę dodam, że niedaleko chatki znajduje się studnia z której korzystała rodzina Kim i z której teraz każdy zwiedzający może nabrać trochę wody 😉

Po obiedzie jesteśmy już na lotnisku. Terminal 2 pjongjańskiego lotniska to nowoczesny obiekt na światowym poziomie, którego szczerze mógłby pozazdrościć niejeden zachodni port lotniczy. Nie żartuję. Nieobeznani w temacie KRLD zapewne wyobrażają sobie architekturę tego kraju jako typowo radziecką. Otóż nie i terminal jest tego jaskrawym przykładem – elegancki przeszklony budynek, będący połączeniem nowoczesności z koreańską tradycją.

Oczekując na rejs do Samjiyon, zapoznałem się mniej więcej z tym co lotnisko ma do zaoferowania dla podróżnych – dobrze zaopatrzone sklepy bezcłowe, kawiarnie, lodziarnia, księgarnia, apteka, poczekalnia dla dzieci, strefa Wi-Fi i wiele innych!

Wsiadając do samolotu czekała mnie jeszcze jedna ciekawa niespodzianka – okazało się, może nieco w kontraście do nowoczesności gmachu lotniska, że polecę słynnym Tupolewem Tu-154!

Pobyt na północy Półwyspu Koreańskiego to dla mnie przyjemny odpoczynek od upałów w Pjongjangu. Lekko deszczowa, orzeźwiająca pogoda pozwoliła mi odetchnąć od upalnego południa KRLD i zatęsknić za nim idealnie w dzień powrotu do stolicy 🙂

Podążając autobusem drogą wiodącą przez majestatyczny, dziki, nieskończony las, w którym kiedyś koreańscy patrioci prowadzili partyzancką walkę przeciwko Japończykom, zatrzymujemy się przy wyrastającym nagle wielkim placu, na którym mieszczą się pomniki związane właśnie z rewolucyjną historią regionu. W centralnym punkcie znajduje się ogromny, wykonany z brązu pomnik młodego Kim Il Sunga – partyzanta, a wokół monumenty dzielnych bojowników, z oddaniem wpatrujących się w swojego wielkiego przywódcę.

Gdy już rozgościliśmy się w hotelu, zostaliśmy zaproszeni na zewnątrz budynku, gdzie odbyła się prezentacja regionu Góry Paektu, pokaz artystyczny w wykonaniu lokalnej młodzieży i dzieci oraz koreańskie BBQ. Chyba nigdzie na świecie nie spotka się tak uzdolnionych artystycznie młodych ludzi, jak w KRLD. To wynik państwowej polityki poszukiwania i szlifowania młodych diamentów, oraz ciężkiej i systematycznej pracy. Nigdy nie zapomnę tego wieczoru, a już z pewnością pokazu małej artystki, wirującej jak baletnica z wazonem na głowie.

Dzień trzeci

 

Wreszcie dzień na który tak długo czekałem! Dzisiaj, po stromych, krętych górskich uliczkach, wjeżdżamy na sam szczyt Góry Paektu. Widoki są wręcz oszałamiające – bezkresny górski krajobraz, niemal nienaznaczony działalnością człowieka, to prawdziwy raj dla oczu. A najlepsze czeka na samym szczycie – to Jezioro Niebiańskie, intensywnie błękitne wulkaniczne jezioro otoczone górskimi skałami. Nazwa jak najbardziej adekwatna do piękna tego miejsca. Wprost nie mogłem uwierzyć, że znajduję się w tak niesamowitym miejscu i że to wcale nie jest sen! Zdjęcia najlepiej to zobrazują, ja wymiękam, słowami opisać tego nie sposób 🙂

Na szczycie góry odbył się wiec solidarnościowy z narodem koreańskim, w którym udział wzięli wszyscy zagraniczni uczestnicy festiwalu. Wszędzie wokół powiewały okolicznościowe błękitne flagi, rozwinięto wielkie banery z hasłami w stylu “Chwała Wielkiemu Narodowi Paektusan”, a w tle brzmiała kultowa piosenka tego wyjazdu – “Chodźmy na Górę Paektu”. Przemawiający, będący reprezentantami wszystkich kontynentów, okazywali swoją solidarność i przyjaźń z narodem koreańskim.

Następny punkt wyprawy to Tajny Obóz Paektusan, w którym urodził się Kim Jong Il. I tak jadąc przez gęsty górski las w pewnym momencie droga dla samochodów się kończy. Dalej można już iść tylko pieszo. Przed nami rozpościera się barwny mural, przedstawiający Kim Il Sunga oraz jego żonę Kim Jong Suk trzymającą na rękach małego Kim Jong Ila. W tym miejscu festiwalowi delegaci i koreańscy urzędnicy złożyli wiaty i oddali im hołd, a następnie mogliśmy iść dalej – prosto ku staremu obozowisku partyzantów.

Dawna siedziba koreańskich bojowników to kilka skrytych w lesie drewnianych chat ze spadzistymi dachami. W środku typowo partyzanckie wyposażenie – nieliczne drewniane meble, palenisko, koce, plecaki, narzędzia i karabiny. Zgodnie ze słowami przewodniczki, to właśnie tutaj, w czasie srogiej zimy w 1942 roku, przyszedł na świat Kim Jong Il. Teraz na szczęście pogoda dopisuje, a my w koszulach i krawatach zamiast w partyzanckich mundurach, możemy spokojnie zwiedzać to historyczne miejsce. Przewodniczka informuje nas o ciężkich warunkach, w jakich żyli partyzanci, którzy jednak mimo braku jedzenia i wykańczających mrozów nigdy nie tracili wiary w zwycięstwo.

I to już koniec zwiedzania na dzień dzisiejszy. Żegnamy Górę Paektu, pakujemy się i jedziemy na lotnisko. Wracamy do stolicy.

Dzień czwarty, piąty i szósty

Następne trzy dni spędzamy w Pjongjangu, które mijają na zwiedzaniu różnych miejscowych atrakcji oraz na koncertach, bankietach i innych spotkaniach.

Dzień czwarty zaczynamy od wizyty w Narodowym Pałacu Kultury. Tam oglądamy wystawę poświęconą m.in. poprzednim festiwalom, a te odbywają się co 5 lat. Następnie w jednej z sal zostaje wyświetlony film o partyzanckiej historii Góry Paektu, a później odbywa się spotkanie “Pamięć Wielkich Ludzi Góry Paektu” przy obecności koreańskich wysokich urzędników, w tym przewodniczącego Prezydium Najwyższego Zgromadzenia Ludowego KRLD Kim Yong Nama.

Po południu udajemy się do Teatru Wschodniego Pjongjangu na koncert Grupy Samjion. Był to koncert muzyki instrumentalnej, a na wyświetlaczu prezentowano zgodne z tematyką utworów zdjęcia i filmiki, jak np. Pomyślny test międzykontynentalnej rakiety balistycznej Hwasong-14, przeprowadzony około półtorej miesiąca przed moim przyjazdem do KRLD.

Wieczorem wracamy do Narodowego Pałacu Kultury, gdzie zostaliśmy zaproszeni na bankiet na cześć delegatów przybyłych na festiwal. W przyjęciu również uczestniczyli wysocy urzędnicy KRLD – Kim Yong Nam, Kim Ki Nam – wiceprzewodniczący Partii Pracy Korei, oraz Kim Yong Suk – przewodnicząca Koreańskiego Komitetu ds. Stosunków Kulturalnych z Zagranicą.

Zgodnie z planem festiwalu, dzień piąty miał zacząć się od zwiedzania kilku, widzianych już wcześniej przeze mnie, atrakcji stolicy – Wieży Idei Juche, wystawy koreańskiego rękodzieła i wystawy znaczków pocztowych. Jednakże część delegatów, w tym i ja, zostało zaproszonych na spotkanie solidarnościowe z narodem koreańskim, organizowane w Narodowym Pałacu Kultury.

Tam wysłuchaliśmy przemówień koreańskich urzędników i obcokrajowców reprezentujących organizacje studiów nad Ideą Juche, czy co bardziej zasłużonych w dziedzinie krzewienia przyjaźni między narodami. Przemawiający przekonywali o konieczności promowania dobrych relacji i współpracy pomiędzy narodami, wyrażania solidarności z narodem koreańskim, sprzeciwiania się niesprawiedliwym sankcjom nałożonym na KRLD oraz prowadzenia działalności na rzecz pokoju i przyjaźni.

Po obiedzie udaliśmy się do Kompleksu Sci-Tech. To wybudowany w 2015 roku nowoczesny kompleks badawczy, którego futurystyczna fasada przypomina symbol atomu. W środku oglądamy wystawy poświęcone obecnym badaniom naukowym, koreańskim wynalazkom, programom komputerowym, odnawialnym źródłom energii, genetyce, fizyce, militariom i wielu innym dziedzinom. Uwagę przykuwa również wystawa skierowana dla dzieci, gdzie znajdują różnorodne interaktywne gry, symulatory, zabawki, czy makiety zbudowane właśnie przez małych pionierów.

W środku budynku znajduje się także e-biblioteka wyposażona w setki komputerów, kino 5-d, sale konferencyjne i wykładowe oraz w samym centrum ogromny model rakiety nośnej, służącej do wystrzeliwania koreańskich satelitów.

Na miejscu wzięliśmy udział w spotkaniu z naukowcami, technikami i pracownikami północnokoreańskiej agencji kosmicznej NADA. Tam zostaliśmy poinformowani o programie kosmicznym KRLD i jego postępach. Oficer NADA tłumaczył, że służy on celom pokojowym dla rozwoju naukowego, gospodarczego i poprawy standardów życia ludności. Zapoznaliśmy się ze specyfiką koreańskich satelitów meteorologicznych oraz rakiet nośnych. Następnie przypadł mi zaszczyt reprezentowania europejskich delegatów i wygłoszenia kilku słów do pracowników NADA, gratulując im sukcesów i życząc dalszej pomyślnej pracy.

Dzień szósty. W planie wizyta w Muzeum Zwycięstwa w Wyzwoleńczej Wojnie Ojczyźnianej (wojnie koreańskiej). Ja jednak miałem już okazję odwiedzić to miejsce podczas mojej poprzedniej podróży do Korei, więc wcześniej umówiłem się na spotkanie ze swoimi starymi przyjaciółmi z Ambasady KRLD w Warszawie, którzy obecnie mieszkają w Pjongjangu – Kim Ju Dokiem i Ri Chun Sunem. Usiedliśmy sobie spokojnie przy piwku w hotelowej restauracji i opowiadaliśmy jak nam wszystkim się teraz wiedzie oraz powspominaliśmy trochę stare czasy. Wspaniale było znowu się spotkać!

O godzinie 15 czekała już na mnie wycieczka do Pałacu Dzieci Mangyongdae. To ogromny budynek w socrealistycznym stylu, który z zewnątrz może wyglądać nieco surowo, ale w środku to istne kolorowe królestwo! Dowiadujemy się, że obiekt ten zawsze cieszył się głęboką troską ze strony koreańskich przywódców, a obecnie również ze strony Przywódcy Kim Jong Una, którzy zawsze powtarzali, że dzieci są królami Korei.

Pałac podzielony jest na dziesiątki sal, w których koreańskie dzieci mogą się rozwijać naukowo i artystycznie lub trenować różne dziedziny sportowe. Znajduje się tam również basen, boiska do siatkówki, czy koszykówki, sala komputerowa, pracownie naukowe i wiele innych!

Następnie udajemy się do jednego z ośrodków sportowych, gdzie nasi koreańscy gospodarze postanowili zapewnić nam trochę ruchu. Zostaliśmy podzieleni na drużyny “Przyjaźń” i “Solidarność”, które stoczyły bój o zwycięstwo w najróżniejszych konkurencjach sportowych, jak przeciąganie liny, rzuty do kosza, czy drybling piłką. Pojedynek zakończył się remisem obu drużyn 😉

Na koniec dnia postanowiłem wyruszyć na wieczorny spacer Ulicą Naukowców Mirae. To nowoczesna dzielnica oddana do użytku w 2015 roku z okazji 65. rocznicy Partii Pracy Korei. Przechadzając się spokojnie chodnikiem wzdłuż głównej drogi, cieszyłem oczy futurystyczną architekturą budynków oraz dyskretnie przyglądałem samym Koreańczykom, zajętym swoimi sprawami. Od krytyków słyszałem że nocne życie w Korei nie istnieje i wszyscy siedzą w domach, a samochodów nie uświadczysz… Cóż, ja widziałem coś zupełnie innego 🙂

Dzień siódmy

Ostatni dzień festiwalu spędzamy poza Pjongjangiem. Dzisiaj jedziemy do Panmunjom i Kaesongu na południe od stolicy. Przyznam, że perspektywa wizyty w Strefie Zdemilitaryzowanej, która od drugiej wojny światowej dzieli Półwysep Koreański na północ i południe, była niezwykle ekscytująca.

Pierwszym punktem wizyty w Panmunjom jest miejsce, w którym podpisano Porozumienie o Zawieszeniu Broni, dziś znane jako Koreańskie Muzeum Pokoju. Wchodzimy do budynku, nad drzwiami którego widnieje symbol białego gołąbka pokoju, i naszym oczom ukazuje się przestronna sala, w której po prawej stronie znajdują się stoły z flagami KRLD i ONZ oraz oryginalnymi tekstami Porozumienia o Zawieszeniu Broni w językach koreańskim i angielskim. Po prawej stronie sali znajduje się galeria zdjęć i informacje na temat wojny koreańskiej oraz wizyt koreańskich przywódców w tym miejscu.

Następnie udajemy się już nad samą “granicę”, gdzie na przeciwko siebie stoją dwa wielkie budynki, jeden północnokoreański – Panmungak, drugi południowy – Freedom House, a pomiędzy nimi niebieskie baraki które przecina cienka linia dzieląca półwysep. Wszędzie wokół roi się od żołnierzy. Do tego miejsca organizowane są wycieczki zarówno po stronie północnej, jak i południowej, z tym że ci w przybywający z północy mogą odwiedzać “granicę” w godzinach przedpołudniowych, a ci z południa w popołudniowych.

Wchodzimy do centralnego baraku i okrążamy znajdujące się tam stoły, tym samym de facto przez chwilę przebywając po południowej stronie Półwyspu Koreańskiego. Budynek ten służy głównie jako sala konferencyjna, w której odbywają się rozmowy pomiędzy przedstawicielami władz obu części półwyspu. Stamtąd ruszamy do Panmungak, skąd mamy doskonały widok na całe to miejsce i analogiczny budynek po stronie południowej.

Będąc tam i czując nerwową atmosferę, człowiek dogłębnie uświadamia sobie tragedię sztucznego podziału jednego narodu, którą zaserwowały mu obce mocarstwa.

Kolejnym przystankiem jest Restauracja Tongil (Zjednoczenie) w Kaesongu, gdzie zatrzymujemy się na lunch. Tam, koreańskie kelnerki w tradycyjnych strojach podają nam kilkanaście różnych tradycyjnych potraw w małych złocistych miseczkach.

Kaesong to dawna stolica dynastii Koryo, której władza rozciągała się na cały półwysep. Stąd też m.in. Idea by przyszłej zjednoczonej Korei nadać nazwę Federalnej Demokratycznej Republiki Koryo, wysunięta przez Prezydenta Kim Il Sunga. Zgodnie z jego propozycją, zjednoczona Korea powinna posiadać rząd centralny oraz odrębne rządy federalne na północy i południu.

Miasto to jest również dużym producentem produktów z żeń-szenia, pod marką Kaesong Koryo Insam, z których słynie KRLD.

Z restauracji udajemy się do Muzeum Koryo, które w istocie jest zabytkowym kompleksem z czasów dynastii, będącym kiedyś jej intelektualnym centrum i siedzibą urzędników. Składa się on z Uniwersytetu Songgyungwan (założonego w 992 roku), Świątyni Taesong, Hali Myongnyun oraz około dwudziestu innych budynków, a w nich setki artefaktów z tamtych czasów. Miejsce to ma ponad 400-letnią historię i wszystko to przetrwało do naszych czasów, nawet czasy wojny koreańskiej.

Muzeum Koryo było ostatnim punktem tygodniowego festiwalu w KRLD. Z Kaesongu wróciliśmy do Pjongjangu i trzeba było się pakować. Następnego dnia siedziałem już w pociągu do Pekinu.

Żegnaj KRLD, do następnego razu!