Na całym świecie żyje 100 milionów błąkających się po ulicach sierot; pośród nich setki tysięcy emigrują do innych krajów, a nawet sprzedawane są na współczesnych targach niewolników.
Nawet kraje rozwinięte, pomimo rozwoju społecznego i bogactwa, nie są w stanie rozwiązać problemu sierot „ukazujących najmroczniejszy aspekt państwa i społeczeństwa”.
Co ciekawe, jest jednak kraj, który rozwiązał ten problem, tym krajem jest Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna.
Tak samo jak pąk kwiatu potrzebuje światła i ciepła, jak również ludzkiej opieki, aby w pełni rozkwitnąć, tak szczęście i przyszłość dzieci zabezpieczone mogą zostać tylko przez troskliwego opiekuna dbającego o nie na każdym kroku, nie przez słowa współczucia.
Dom Małego Dziecka i Dom Dziecka w Pjongjangu wyglądają jak matka wyciągająca ramiona, aby przytulić dziecko, co zwraca uwagę osób, które go widzą.
Są tam sypialnie; sale inteligentnych gier, gdzie dzieci mogą dać upust wyobraźni i dociekliwości; podwórka, gdzie mogą spędzać czas na świeżym powietrzu; baseny zewnętrzne i kryte oraz ponad 250 innych pomieszczeń.
Schody są delikatne, zbudowane w taki sposób, aby rozbrykane dzieci nie zraniły się na nich, a stoły i krzesła w pomieszczeniach jadalnych dopasowane są do ich warunków fizycznych. Zadbano nawet o to, by wyposażenie kuchenne było odpowiednie do dziecięcej psychiki. Pozwala to mieszkającym tam dzieciom odczuć rodzicielską miłość.
Budynki medyczne, gdzie znajduje się oddział ogólny, chirurgiczny i stomatologiczny są nieskazitelne, tak samo jak dziecięce salony fryzjerskie. Sale zabaw i korytarze udekorowane są obrazkami z filmów animowanych dla dzieci, co sprawia, że przebywające tam osoby czują się jakby były w bajkowej krainie.
Miejsca takie jak to nazwać można pałacami i ukojeniem dla osieroconych dzieci, miejsca, których nie zbudowano nigdy nawet w bogatych krajach, które nie mogą zostać zbudowane siłą doktryny opowiadającej się za „działalnością charytatywną” i „filantropią” i których nie da się znaleźć nigdzie indziej na świecie.
Kiedy wybuchła wojna koreańska (1950-1953), w KRLD wprowadzony był już system zgodnie, z którym państwo bierze pełną odpowiedzialność za wychowanie i edukację dzieci, które straciły rodziców.
W kraju nie tylko powstały szkoły podstawowe i przedszkola dla sierot, ale również została przeprowadzona angażująca całe społeczeństwo kampania na rzecz podejmowania opieki nad osieroconymi dziećmi. W rezultacie, choć wiele dzieci straciło rodziców w barbarzyńskich masakrach popełnionych przez zjednoczone siły imperialistyczne, żadne z nich nie błąkało się po ulicach żebrząc.
Dzisiaj w KRLD realia społeczne są takie, że zarówno państwo, jak i zgłaszający się na ochotnika zwykli ludzie zapewniają pozbawionym rodziców dzieciom opiekę, tak jakby było to ich własne potomstwo.
Na przykład, pracująca w fabryce dziewczyna podjęła się opieki nad dwójką sierot; a zdarzają się ludzie, którzy zajmują się dziesięciorgiem, dwadzieściorgiem, trzydzieściorgiem, a nawet ponad setką osieroconych dzieci.
Ludzie Zachodu, którzy doszukują się problemów w „sytuacji praw człowieka” w KRLD, powinni odwiedzić Pjongjański Dom Małego Dziecka i Dom Dziecka, by ujrzeć rzeczywistość na własne oczy. Przekonają się wtedy, że w KRLD dzieci, które reprezentują nadzieję i przyszłość kraju, uznawane są za skarby cenniejsze niż miliardy ton złota i kraj nie żałuje im niczego.